Jak chronić zagrożone gatunki po libertariańsku?



“Ponad połowa gatunków ryb może niedługo wyginąć”

“Dziesiątki gatunków wymarły, setki kolejnych uznano za zagrożone.”

"Nosorożce zagrożone wyginięciem”


- Krzyczą artykuły z najróżniejszych portali. Jakie jest ich rozwiązanie? Zazwyczaj, o ile jakiekolwiek jest, sprowadza się do - “Nałożyć wyższe kary! Zwiększyć sankcje, Ograniczyć rynek”. Jednak z takimi rozwiązaniami są problemy, których rządowi bądź prorządowi eksperci nie dostrzegają. Samym tematem wątpliwej skuteczności prohibicji zajmiemy się trochę później - póki co zastanówmy się czemu gatunki zwierząt są zagrożone?

Rzecz jasna, jest wiele powodów dla których gatunki zwierząt wymierają. Zaliczają się do nich zmiany klimatu, brak żywności, brak różnorodności genetycznej, choroby i inne (zazwyczaj niezależne od człowieka) czynniki. Jednak jak podaje Living Planet Raport z roku 2018:

Od 1970 do 2014 roku nastąpił 60% ogólny spadek w wielkości populacji kręgowców, tj. liczebność populacji ssaków, ptaków, gadów, płazów oraz ryb spadła średnio o ponad połowę w przeciągu nieco ponad 40 lat.[1]

A zatem niewątpliwe człowiek wpływa na wymieranie znacznej części, jeżeli nie większości zwierząt. Ludzie niszczą zwierzęce siedliska poprzez wycinkę lasów, osuszanie terenów podmokłych, zanieczyszczają środowisko poprzez dzikie składowanie odpadów oraz wyrzucanie śmieci do zbiorników wodnych… nie mówiąc również o tym, że część ludzi bez skrupułów poluje na dzikie gatunki, również na te najbardziej zagrożone i tym samym najdroższe.

A zatem wiemy już, że głównym powodem antropologicznego wymierania zwierząt są:
1) Niszczenie naturalnych siedlisk zwierząt
2) Kłusownictwo na gatunkach zagrożonych

W dalszej części postaram się wyjaśnić jak libertarianie mogliby dążyć do wyeliminowania powyższych problemów. Teraz przejdziemy do odpowiedzi na pytanie: “dlaczego obecne metody nie są skuteczne?’’

Prohibicja - czyli jak pogłębiać problemy.

W latach 20 XX wieku do łask trafił ruch prohibicjonistyczny, który o szerzącą się przemoc obwiniał uzależnienie od alkoholu. W wyniku rozkwitu ruchu - w roku 1920 w Stanach Zjednoczonych została wprowadzona 18 poprawka do Konstytucji Amerykańskiej, doprowadzająca do całkowitego zakazu sprzedaży oraz produkcji alkoholu.

Nie zaskakuje, że skutkami zakazów były: przeniesienie się obrotu alkoholem do szarej strefy, zniknięcie profesjonalnej konkurencji w postaci browarów, gorzelni masowo produkujących różnego rodzaju alkohole czy sieci pubów i barów dbających o jakość a także różnorodność trunków na rzecz pojedynczych bimbrowników produkujących wyłącznie mocne alkohole, które ostatecznie były sprzedawane głównie w nielegalnych barach prowadzących przez mafie. Wszystko to przyniosło jedynie rozrost mafii, w konsekwencji doprowadzając do korupcji oraz wzrostu przestępczości.[2]

Jednak zadajmy sobie pytanie - dlaczego tak się stało? Dlaczego pomimo ryzyka ludzie zaczęli podejmować kontakty z mafią i angażować się w nielegalne procedery? Otóż stoi za tym dosyć prosta reguła ekonomiczna.
Z racji, że zniknęła konkurencja a popyt[3] pozostał ten sam - lider cenowy mógłby odnotować wysokie zyski, które zrekompensowałyby poniesione ryzyko.[4]

Dopóki zysk z dóbr rekompensuje ryzyko z nimi związane, będą istnieć ludzie trudniący się zapotrzebowaniem nimi rynku.

A jak to się ma to zagrożonych gatunków? Otóż zakaz hodowli zwierząt zagrożonych, delegalizacja handlu nimi samymi, materiałami z nich pozyskiwanymi oraz karanie więzieniem osób próbujących robić cokolwiek z tych rzeczy, to de facto pewien rodzaj prohibicji. Jako, że materiały, np. rogi nosorożców czy słoni osiągają ceny wyższe niż złoto, to kłusownictwo na te zwierzęta się niezwykle opłaca.[5] Podobnie ma się sprawa z administracją puszczy Amazońskiej, rząd Brazylii nie przyzwala na prywatyzację, a to prowadzi do konfliktów, które kończą się radykalną deforestacją, niszczącą nie tylko gigantyczne połacie lasu ale i wyżej wspomniane naturalne siedliska zagrożonych zwierząt.[6]

Tragedia wspólnego pastwiska

W XIX wieku angielski ekonomista William Forster Lloyd zdefiniował pewien problem. Zauważył, że na brytyjskich folwarkach istnieją pastwiska stanowiące wspólną własność wszystkich rolników w regionie, jednak przez to, że nie ma jednego właściciela z dominującym udziałem, lub wielu właścicieli z określoną mocą decyzyjną, nie można zdecydować kto i ile krów powinien wprowadzić na pastwisko. Zatem pojawia się problem, ponieważ rolnik A widząc, że rolnik B łamie zasady i wprowadza więcej krów, sam wprowadzi nadmiar swoich krów, a to wszystko z obawy przed przedwczesnym zniknięciem trawy potrzebnej do hodowli krów. Cały proces nieubłaganie prowadzi do wyjałowienia gleby. Problem, na pozór jedynie teoretyczny, możemy jednak go zaobserwować w dziesiątkach aspektów naszego życia, można go dostrzec w przypadku:

- Produkcji spalin i emisji prowadzące do zmniejszania się kwasowości oceanów, postępowania zmian klimatu oraz smogu,
- Zanieczyszczania jezior, mórz, rzek oraz innych zbiorników wodnych,
- Masowej wycinki lasów publicznych i puszcz na drewno lub w celu oczyszczenia ziemi pod uprawy,
- Poławiania ryb na morzach i oceanach międzynarodowych,
- Wybijania zwierząt i niszczenie ich siedlisk

Jaki jest punkt wspólny tych wszystkich zjawisk? Stanowią one, nieokreśloną wyraźnym udziałem bądź mocą decyzyjną, własność wspólną - przez co stanowią one swoistą “Tragedię wspólnego pastwiska”. Ale jak taki problem można rozwiązać? Zgodnie z brzytwą Ockhama - proste rozwiązania są najlepsze. Problemem jest brak dokładnego udziału lub mocy decyzyjnej nad tym zasobem? Dajmy więc ludziom określoną moc decyzyjną nad nim!

W genialny sposób prywatyzację w rozumieniu libertariańskim nakreślił Hans-Hermann Hoppe w swoim dziele “O własności prywatnej, wspólnej i publicznej, z uzasadnieniem całkowitej prywatyzacji”, cytując:

„W takim przypadku również zastosujemy zasadę mówiącą, że własność publiczną należy zwrócić — jako własność prywatną — tym, którzy ją rzeczywiście ufundowali. Według tej zasady tytuły własności należy przypisać prywatnym producentom i pracownikom, proporcjonalnie do wysokości podatków, które w przeszłości zapłacili. Publiczni zarządcy i pracownicy powinni zostać wykluczeni. Wszystkie rządowe biura i pałace musiałyby zostać opuszczone przez obecnych użytkowników. Tylko dzięki funduszom sektora prywatnego — dzięki właścicielom przedsiębiorstw i ich pracownikom — własność publiczna istnieje, a wynagrodzenia w sektorze publicznym są wypłacane. W związku z tym pracownicy publiczni wprawdzie mogą zachować swoją własność prywatną, ale nie mają prawa do zarządzanej i użytkowanej przez nich własności publicznej”.[7]

Nadanie aktów własności jednostkom prywatnym będzie oznaczać, że od teraz celowa deforestacja i inne sposoby niszczenia legowisk rzadkich zwierząt nie staje się rentowna przez przerzucanie kosztów na państwo. I od teraz przedsiębiorca posiadający dany teren jest zmuszony do operowania nim dla zysku, podczas gdy siedliska nigdzie indziej nie spotykanych zwierząt stanowią szansę na długotrwałe zyski z turystyki oraz hodowli.

Jak podaje dział informacji National Alliance of Forest Owners:
Analiza opublikowana przez National Alliance of Forest Owners (NAFO) pokazuje, że prywatni właściciele lasów uprawiają o 43% więcej drewna niż pozyskują w USA.[8]

A zatem widzimy, że własność prywatna dobrze zabezpiecza lasy i prowadzi do ich efektywności i rozwoju, ale czy zapewniają one wystarczająco czyste środowisko aby tamtejsze gatunki zwierząt mogły się swobodnie rozwijać?
Na to pytanie odpowiada The Solid Waste Association of North America tłumacząc że:

„Wszędzie tam, gdzie prawa własności prywatnej do lasów są dobrze zdefiniowane i egzekwowane, lasy zachowują obecną powierzchnię lub rosną”.[9]


Fakt, że część terenów uległaby zmianom w celu ich transformacji w pola uprawne czy drogi, aczkolwiek wątpliwym jest aby ten los spotkał legowiska rzadkich zwierząt, te raczej zostałyby przeistoczone w rezerwaty które stałyby się obowiązkowym punktem lokalnej turystyki.

Kłusownicy a Hodowcy

Tak jak wcześniej tłumaczyłem, rogi nosorożców, kości tygrysów oraz kły słoni są niezwykle drogie, dzieje się tak ze względu na ich zastosowania medyczne na rynkach azjatyckich. [10]

Słusznie można zauważyć, że przemytnicy i kłusownicy nie są osobami przestrzegającymi prawa, a zatem i również praw własności prywatnej, nie zależy im szczególnie na tym, czy dany rezerwat jest własnością osoby prywatnej czy terytorium, nad którym instytucja publiczna rości sobie władztwo. Dlatego też należy wypracować rozwiązanie skupiające się na redukcji ceny skór, rogów, kłów, kości i innych materiałów masowo sprzedawanych na rynki azjatyckie do celów medycznych.[10]

Skoro wiemy już, że prohibicja jest nieskuteczna i prowadzi do śmierci nie tylko zwierząt które mamy za zadanie chronić ale i również pracowników rezerwatów[11], to jaka jest alternatywa? Przede wszystkim musimy skupić się na wyżej wspomnianej redukcji cen, a do tego z kolei potrzebujemy zwiększyć podaż tych zwierząt, jednym z rozwiązań byłaby zdecydowanie legalizacja sprzedaży i produkcji sztucznych rogów nosorożca[12] która pozwoliłaby uratować życie tysięcy zwierząt.[13]

Jednak co jeżeli “zalanie rynku” takowymi rogami doprowadziłoby do zwiększenia popytu? W takim przypadku do gry wchodzi legalizacja hodowli tych zwierząt. Co więcej, taką technikę wypróbowała RPA w 2017, legalizując handel rogami nosorożców, co doprowadziło do zdecydowanego spadku kłusowniczych ataków na nie.[13]

Dzieję się tak dlatego, że hodowcy produkują masowe ilości rogów i kości, a to prowadzi do zwiększenia podaży tych surowców na rynku i obniżenia ceny, która ostatecznie przestaje zrekompensować ryzyko, jakiego się podejmują kłusownicy.

Podsumowanie


Problem antropologicznego wyginięcia zagrożonych gatunków jest zdecydowanie jednym z wyzwań, przed którymi stoi ludzkość w XXI wieku. Powinniśmy podjąć realne działania ku ochronie zagrożonych gatunków. Po pierwsze, powinniśmy zabezpieczyć prawa własności nad lasami, puszczami, sawannami oraz pustyniami, co umożliwi utworzenie rezerwatów turystycznych dla tychże zwierząt. Powinniśmy również podjąć sensowne działania mające na celu zmniejszenie ceny rogów, a możemy to osiągnąć poprzez legalizację produkcji syntetycznych rogów, kości, oraz kłów rzadkich zwierząt oraz pozwolenie na prywatne hodowle.

Źródła


[1]https://www.wwf.pl/sites/default/files/inline-files/LPR2018%20Skr%C3%B3t%20PL.pdf

[2]https://www.britannica.com/story/what-were-the-effects-of-prohibition

[3] https://www.nber.org/system/files/working_papers/w3675/w3675.pdf

[4]https://cdn.mises.org/Economics%20of%20Prohibition_2.pdf pg.71-84

[5]https://forsal.pl/artykuly/562766,rog-nosorozca-jest-cenniejszy-od-zlota-przestepcy-zrobia-wszystko-by-go-zdobyc.html

[6]https://mises.org/library/who-owns-amazon

[7]https://mises.pl/wp-content/uploads/2011/09/Hoppe-calkowita-prywatyzacja.pdf

[8]https://nafoalliance.org/private-forest-owners-grow-43-more-wood-than-they-harvest/

[9]https://mises.org/library/three-myths-about-trash

[10]https://www.nationalgeographic.com/animals/article/wildlife-watch-news-china-rhino-tiger-legal

[11]https://www.theatlantic.com/science/archive/2020/01/war-rhino-poaching/604801/

[12]https://www.bbc.com/news/education-50184280

Komentarze